Dlaczego potrzebna jest Społeczna Inspekcja Pracy?

Na pytania „Przyjaciela przy Pracy” odpowiadali: Tadeusz Chwałka, przewodniczący Forum Związków Zawodowych, Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ i Jerzy Wielgus, wiceprzewodniczący KK NSZZ „Solidarność”

– Co pewien czas środowisko pracodawców sygnalizuje swoje negatywne opinie dotyczące pewnych aspektów funkcjonowania Społecznej Inspekcji Pracy. Czy Państwa zdaniem, pomimo mankamentów, praktyka potwierdza celowość funkcjonowania SIP?

Tadeusz Chwałka: Społeczna Inspekcja Pracy jest służbą społeczną pełnioną przez pracowników, mającą na celu zapewnienie przez zakłady pracy bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz ochronę uprawnień pracowniczych, określonych w przepisach prawa pracy. Zatrudniający w Polsce są nastawieni – zarówno do regulacji prawnych tworzących i chroniących prawa pracowników, a także do związków zawodowych i całego zakresu ich działalności – bardzo negatywnie, a w obecnej sytuacji na rynku pracy, określanej słusznie mianem „rynku pracodawcy”, nawet wrogo. Postulat demontażu prawa pracy i zastąpienie go w całości „wolnymi” umowami zawieranymi między zatrudniającym i pracownikiem, a także postulaty ograniczenia i tak niewielkich uprawnień związków zawodowych, to tylko wierzchołek góry lodowej. Można bowiem wskazać również cały wachlarz działań i zachowań mających na celu unicestwienie autonomii działalności związków zawodowych: od działań na granicy prawa, które nader często są promowane i stosowane przez państwo, aż do działań zmieniających obowiązujący porządek prawny. U podłoża tego zjawiska leży przede wszystkim, głoszony dziś powszechnie, model „nowoczesnego”, „postępowego”, a zatem „elastycznego”, „mobilnego” i „niezależnego” pracownika do złudzenia przypominającego przedsiębiorcę. Każdy, kto chociaż w części temu wzorcowi nie odpowiada lub nawet dąży do tego, by konsolidować środowiska pracownicze i uzyskać choćby formalne pozory równości stron w relacji zatrudniający – pracownik, jest negowany.

Biorąc powyższe pod uwagę, nie dziwi nastawienie zatrudniających do instytucji społecznego inspektora pracy, który przecież „generuje niepotrzebne koszty” pilnując, by warunki pracy odpowiadały kryteriom wyznaczanym przez przepisy bhp. Jeżeli uznać, że przepisy te są niepotrzebne, a pracodawca może swobodnie dysponować pracownikiem jak maszyną, to rola SIP rzeczywiście jest niepotrzebna. Rozumowanie takie cofa jednak nasze stosunki pracy do XIX wieku.

Wiesława Taranowska: Odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna – oczywiście, że tak. Wskazuje na to nie tylko praktyka, ale także fakt, że w 2013 roku Ustawa o Społecznej Inspekcji Pracy obchodziła swoje 30 urodziny. Ta rocznica potwierdza zasadność i potrzebę istnienia takiej struktury w zakładach pracy, choć działalność zakładowych społecznych inspektorów pracy to niełatwa praca. W zakładach, gdzie działają społeczni inspektorzy pracy – jest wyższy poziom kultury bezpieczeństwa, jest mniejsza wypadkowość, są oni dobrym duchem dla pracowników. Ponadto dla wielu pracodawców – społeczny inspektor pracy to cenny partner.

Pamiętajmy, że pomimo, iż związki zawodowe kierują Społeczną Inspekcją Pracy i organizują wybory, to jednak pracownicy wybierają i odwołują sip.

Jerzy Wielgus: Społeczna Inspekcja Pracy pełni bardzo ważną funkcję w systemie bezpieczeństwa i higieny pracy. Jest to bowiem oddzielna kategoria osób, które poza pracodawcą i służbą bhp są uprawnione do kontrolowania warunków pracy i monitowania wszelkich nieprawidłowości zagrażających życiu i zdrowiu pracowników. Należy podkreślić, że dokonywanie wyboru społecznego inspektora pracy przez załogę daje mu szczególną legitymację i autorytet wśród pracowników. Pomaga to w skuteczniejszym docieraniu do kolegów i kształtowaniu ich świadomości bezpiecznej pracy. W wielu przedsiębiorstwach współpraca społecznych inspektorów i pracowników służb bhp daje bardzo pozytywne rezultaty i jest postrzegana jako obopólnie korzystna.

– W dużych przedsiębiorstwach konkurujące ze sobą organizacje związkowe powołują swoich sipowców, a ich czasem sumarycznie nadmierna liczba – są takie fakty i oceny – wynika głównie z dążenia do ochrony stosunku pracy działaczy związkowych w garniturze społecznych inspektorów. Prosimy o Państwa zadanie w tej sprawie.

T. Ch.: Zarzut o tym, że ochrona zatrudnienia jest traktowana przez związkowców jako wartość sama w sobie jest absurdalny. Ochrona zatrudnienia osób pełniących funkcje związkowe lub pozazwiązkowe, ale związane z ochroną praw pracowniczych, jest niestety smutną koniecznością. W przeciwnym razie, dni pracy aktywnego działacza związkowego, którego zatrudnienie nie byłoby chronione, byłyby bowiem zawsze policzone.

Nie chcę przez to powiedzieć, że każdy związkowiec jest postacią krystaliczną i nie korci go, by uzyskać jakieś profity w związku z pełnionymi funkcjami. Ochrona zatrudnienia w kraju, w którym praca jest dobrem coraz rzadszym, może korcić, ale w ten sam sposób można podchodzić np. do immunitetu poselskiego. Dlatego wyolbrzymianie wykorzystywania ochrony inspektorów SIP określiłbym mianem wygodnej demagogii.

W. T.: Powiem szczerze, że jestem zbulwersowana taką interpretacją. Zdaję sobie jednak sprawę, że pracodawcy, którym nierzadko nie na rękę jest fakt, że w ich zakładzie pracy powołany został (lub zostali) społeczni inspektorzy pracy – wyrażają takie opinie. Ponadto, takie opinie są nie tylko złośliwe, ale świadczą o braku znajomości ustawy o Społecznej Inspekcji Pracy. Bo przypomnijmy – kandydatem na społecznego inspektora pracy jest nie tylko związkowiec! Może nim być każdy pracownik, a przyjęło się mówić, że dotyczy to tylko związkowców. Prawdą jest jednak fakt, że pracownicy nie są zainteresowani pełnieniem tej funkcji, niezwykle odpowiedzialnej, nie zawsze są też do niej przygotowani – bo chodzi nie tylko o konieczność posiadania niezbędnej znajomości zagadnień wchodzących w zakres działania Społecznej Inspekcji Pracy, ale także odpowiedni staż pracy w zakładzie.

Z tym drugim warunkiem jest coraz trudniej.

My także bardzo często słyszymy argumenty pracodawców, że jedynie klauzula, iż zakład pracy nie może wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę z pracownikiem pełniącym funkcję społecznego inspektora pracy w czasie trwania mandatu oraz w okresie roku po jego wygaśnięciu – jest jedyną przesłanką dla organizowania wyborów. To nieprawda. Taka ochrona musi być zachowana, bo to właśnie społeczny inspektor pracy jest tym, który najbardziej się naraża pracodawcy, wytykając mu mankamenty i niedociągnięcia w obszarze bezpieczeństwa pracy.

Także argument, że społecznych inspektorów pracy jest za dużo jest nietrafiony – organizacja Społecznej Inspekcji Pracy jest dostosowana do potrzeb wynikających ze struktury zakładu pracy i tę strukturę zakładowe organizacje związkowe ustalają w Regulaminie. Nie jest to jednak żadna „przykrywka” do ochrony stosunku pracy dla tych, którzy pełnią tę służbę i powód do nadmiernej liczby sip.

Natomiast zgadzam się z jedną kwestią, że nie zawsze zakładowe organizacje związkowe dogadują się co do organizacji i przeprowadzenia wyborów. To się zdarza, choć nie można generalizować i uogólniać – takie sytuacje nieraz są wynikiem zaszłości historycznych, nie zawsze dialog w zakładzie pracy, nawet pomiędzy organizacjami związkowymi, przebiega w dobrej atmosferze.

J. W.: To jest mylenie pojęć. Działacze związkowi mogą podlegać ochronie na podstawie art. 32 Ustawy o związkach zawodowych, gdzie jest wyraźnie określone, że organizacja zakładowa może wskazać pracodawcy określoną liczbę osób podlegającą ochronie stosunku pracy uzależnioną od ilości zatrudnionych. Tak więc działacze związkowi nie muszą się przebierać w „garnitury społecznych inspektorów pracy”, żeby mieć ochronę przed zwolnieniem.

Znamy fakty i pozytywne oceny dokonywane przez PIP dotyczące dużych zakładów, gdzie Społeczna Inspekcja Pracy mimo rozbudowanej struktury funkcjonuje wzorowo np. w zakładach Volkswagen, Volvo, w PGNiG. Często problemy, o których tu mowa wynikają z niedostatecznej znajomości Ustawy o Społecznej Inspekcji Pracy przez pracodawców.

– Czy ponadzakładowe ogólnopolskie organizacje związkowe widzą potrzebę nowelizacji ustawy o SIP sprzed 30 lat, żeby m.in. zapobiegać przypadkom patologii, nagłaśnianie których dezawuuje prawidłową pracę wielu społecznych inspektorów? Czy podejmowane są rozmowy o tym z organizacjami pracodawców? Czy omawiano tę problematykę na forum Komisji Trójstronnej? Czy raczej jest to temat drażliwy i niewygodny dla każdej ze stron lub uznawany za drugoplanowy?

T. Ch.: Problematyka Społecznej Inspekcji Pracy od wielu lat wypierana jest nieustannymi dążeniami do ograniczania ochrony, jaką prawo daje pracownikowi, by zniwelować samowolne zapędy zatrudniających do traktowania pracownika jak narzędzia do generowania zysku firmy. Zawsze można znaleźć uzasadnienie ekonomiczne do takich dążeń, choć nie można mieć wątpliwości, że ich tłem jest ideologia, a nie fakty.

Jeśli chodzi o rozmowy na temat nowelizacji przepisów o SIP, to z pewnością zawsze warto rozmawiać o możliwych zmianach prawa mającego wiele lat. Temat ten nie był jednak w ostatnich latach przedmiotem rozmów w zespole problemowym ds. prawa pracy Trójstronnej Komisji, a obecnie, jak powszechnie wiadomo, związki zawodowe zawiesiły swój udział w gremiach dialogu społecznego do czasu zmiany zasad jego funkcjonowania. Bez szacunku wobec strony związkowej, przy traktowaniu jej jak bezwolnych wykonawców poleceń rządu (wypracowanych wielokrotnie przy współudziale pracodawców), jakakolwiek dyskusja, w tym o przepisach regulujących działalność inspektorów SIP, nie miałaby zresztą sensu.

Po reformie dialogu społecznego w Polsce i jego instytucji, Forum Związków Zawodowych zawsze jest oczywiście gotowe do podjęcia rozmów na temat znaczenia i roli ochrony i bezpieczeństwa pracowników w środowisku pracy. Z pewnością nie traktujemy tego tematu jako niewygodnego czy drugoplanowego, a wręcz przeciwnie – bezpieczeństwo pracy jest dla nas, jako związku zawodowego, nadrzędne.

W. T.: OPZZ systematycznie wśród swoich struktur podejmuje dyskusję w tej kwestii – na ile w obecnej rzeczywistości społeczno-gospodarczej zasadne jest podjęcie pracy nad nowelizacją ustawy o SIP? Jak Państwo słusznie zauważyli, ustawa i SIP ma 30 lat! To przecież jedno pokolenie i zupełnie inne czasy, w których ustawa powstawała – rok 1983 to duże zakłady i zupełnie inna struktura przemysłu. Teraz pojawiają się np. wątpliwości związane z funkcjonowaniem i działalnością zakładowych społecznych inspektorów pracy w przedsiębiorstwach, które mają kilka siedzib (oddziałów) w różnych miastach (np. zakłady opieki zdrowotnej, które w wyniku restrukturyzacji dokonały zmian własnościowych) czy też pytania związane z działalnością zsip po zakończeniu jego 4 letniej kadencji. Rzeczywiście nowelizacja mogłaby to doprecyzować…

Z jednej strony wydaje się wręcz racjonalne przejrzenie niektórych przepisów, z drugiej strony pojawia się pytanie – bardzo ważne: czy nowelizacja nie będzie próbą ograniczenia roli SIP? Czy za cenę poprawienia kilku przepisów, które w praktyce – owszem przysparzają nieraz niejednoznacznych interpretacji – warto podjąć ryzyko (co może nawet jest intencją niektórych pomysłodawców) próby likwidacji SIP? Takie głosy słyszymy ze strony wielu organizacji pracodawców, że ta służba nie jest potrzebna, kosztowna i kłopotliwa… Mówiłam o tym wcześniej…

Dla OPZZ niezwykle istotny jest fundament – zachowanie kierowania przez związki zawodowe Społeczną Inspekcją Pracy, co w praktyce oznacza między innymi organizowanie wyborów sip. Nie mamy jednak gwarancji, że w czasie prac nad nowelizacją ustawy – nie zostanie zmieniona podległość sip, choćby pod pretekstem organizowania wyborów w tych zakładach, gdzie związki zawodowe nie funkcjonują…

W obecnej chwili nie ma przestrzeni do dialogu na ten temat – być może dlatego, że w tej kwestii nie mamy do siebie zaufania (jako związki zawodowe i organizacje pracodawców).

Tematyka ta nie jest przedmiotem prac ani w zespołach problemowych ani na forum Trójstronnej Komisji. W ocenie OPZZ w chwili obecnej są znacznie poważniejsze problemy społeczne związane z poziomem życia polskich rodzin i sprawami pracowniczymi…

J. W.: Nie widzimy potrzeby zmiany ustawy. Widzimy natomiast potrzebę zmiany światopoglądu pracodawców, którzy powinni bardziej inwestować w „narzędzia kontroli” jakimi są sip-owcy w zakładach pracy. A tymczasem pracodawcy zaniedbują swoje obowiązki (głównie szkoleniowe) wobec sip zrzucając ten ciężar na związki i inspekcję pracy. Tak to już jest, że jak ktoś nie potrafi się posługiwać „narzędziem” to uważa, że jest ono bezużyteczne.

To co wymaga zmiany to rozporządzenie w sprawie szkolenia w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy. Należy tam wprost wskazać Społeczną Inspekcję Pracy jako grupę objętą obligatoryjnymi szkoleniami i określić dokładnie ich częstotliwość.

– Wysoka, dominująca jest liczba małych i średnich zakładów pracy, w których nie ma organizacji związkowych, a więc i SIP. Jak problem należałoby rozwiązać, żeby jednak wybierany reprezentant pracowników mógł przedstawiać pracodawcy opinie dotyczące bezpieczeństwa i zdrowia w środowisku pracy również tam, gdzie nie ma związków zawodowych?

T. Ch.: Odnosząc się do kwestii braku SIP w małych i średnich firmach oraz ewentualnej roli reprezentanta pracowników w tym zakresie, należy zaznaczyć, że konieczna jest przede wszystkim jak najszybsza realizacja postulatu związków zawodowych, w tym Forum Związków Zawodowych, utworzenia należycie chronionej instytucji pośrednika między pracownikami zatrudnionymi w małych firmach, w których organizacji zakładowej nie można utworzyć a pracodawcą zatrudniającym ich.

Np. w Niemczech, gdzie istnieje możliwość tworzenia branżowych układów pracy, zatrudniający zrzeka się części swojej suwerennej władzy, którą ceduje na rzecz podmiotu reprezentującego grupę przedsiębiorstw. W Polsce nie jest to możliwe ze względu na brak akceptacji ze strony pracodawców, przy jednoczesnym ignorowaniu problemu przez stronę rządową. Reprezentant załogi nie posiada należytej ochrony prawnej, co było szeroko dyskutowane także przy okazji ostatnich zmian w Kodeksie pracy dotyczących elastycznego czasu pracy. Także w tym wypadku, podobnie jak byłoby w kwestiach z zakresu bhp, jego rola może być jedynie marginalna, gdyż w zasadzie zmuszony jest do reprezentowania interesów kierownictwa zakładu, a nie pracowników. W praktyce na szali kładzie bowiem swoje zatrudnienie.

W. T.: Tak jak wspomniałam wcześniej, dla związków zawodowych istotne jest to aby zachować kierowanie Społeczną Inspekcją Pracy, ale oczywiście jak Państwo wspomnieli, nie jest to możliwe w zakładach pracy, w których nie ma związków zawodowych. Być może należałoby rozważyć taką  możliwość, aby w takich sytuacjach w gestii central związkowych pozostawało organizowanie wyborów sip, takie rozwiązania zdarzają się w niektórych krajach i sprawdzają się w praktyce. Może należałoby to wypróbować także na naszym polskim gruncie?

Dla wzmocnienia roli społecznych inspektorów i upowszechnienia tej służby może warto byłoby na poważnie rozważyć podniesienie rangi, do szczebla centralnego, konkursu na najaktywniejszego społecznego inspektora pracy. Przypomnijmy, że celem konkursu jest promocja działalności społecznych inspektorów pracy w sferze ochrony pracy i praworządności w stosunkach pracy – obecnie jest to poziom okręgowych inspektoratów pracy.

J. W.: Należy umożliwić tworzenie w nich związków. W małych zakładach często pojawia się nieformalny przedstawiciel pracowników, do uzgadniania niektórych kwestii przewidzianych prawem pracy. Niestety zazwyczaj jest to osoba wybrana przez pracodawcę. A że nie podlega ona prawnej ochronie stosunku pracy (tak jak sip), to boi się walczyć o prawa załogi.

Dziękujemy za udzielenie odpowiedzi na nasze pytania

Artykuł ukazał się w numerze 1/2014 miesięcznika „Przyjaciel przy Pracy”

Skomentuj