Osłona była, ale w innej hali

Do opisanego wypadku doszło w zakładzie zatrudniającym kilkudziesięciu pracowników, zajmującym się produkcją (obróbką) średnich i małych elementów z drewna.

Poszkodowany został 66‑letni pracownik, który po przejściu na emeryturę został ponownie zatrudniony przez pracodawcę w niepełnym wymiarze czasu pracy. Kwalifikacje poszkodowanego były zbieżne z profilem działalności firmy – w 1965 r. ukończył szkołę zasadniczą w zawodzie stolarza, kilkanaście lat później uzyskał w tym zawodzie uprawnienia mistrzowskie. Cały okres aktywności zawodowej przepracował, z niewielkimi przerwami, w wyuczonym zawodzie – do dnia wypadku bezurazowo.

Do wypadku doszło podczas obróbki na frezarce półproduktów będących elementami szczotek fryzjerskich.

Bezpośrednią przyczyną zdarzenia wypadkowego był niezamierzony kontakt lewej dłoni pracownika z wirującym frezem na skutek czego doszło do amputacji czterech palców. W bezpośrednim związku przyczynowo‑skutkowym z urazem były: brak osłony narzędzia wirującego (frezu) – kluczowa, istotna pierwotna przyczyna techniczna, osłona została odnaleziona na terenie zakładu dopiero po wypadku; brak zabezpieczenia elementu przesuwnego, przytrzymującego obrabiany element, przed zamierzonym lub przypadkowym wyjęciem (wypadnięciem) z toru prowadnicy – nieprawidłowość ta nabrała szczególnie istotnego znaczenia w sytuacji braku osłony.

Opisane nieprawidłowości stanowiły naruszenie: art. 215, art. 216 § 1 Kodeksu pracy (Dz. U z 1998 r., nr 21, poz. 94, ze zm.); § 55.1 i § 56.3 rozporządzenia MPiPS z 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bhp (t.j.: Dz. U z 2003 r., nr 169, poz. 1650, ze zm.); § 15.3 rozporządzenia MG z 30 października 2002 r. w sprawie minimalnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy w zakresie użytkowania maszyn przez pracowników podczas pracy (Dz. U nr 191, poz. 1596, ze zm.).

W toku postępowania powypadkowego i postępowania prowadzonego przez policję doszło do istotnych rozbieżności w wyjaśnieniach oraz zeznaniach poszkodowanego i jego bezpośredniego przełożonego. Osoba kierująca pracownikami, która wydała zlecenie prac, uważała, że do obowiązku poszkodowanego należało przygotowanie maszyny, m.in. sprawdzenie kompletności osłon i w razie stwierdzenia nieprawidłowości – usunięcie ich (zamontowanie osłony), ewentualnie zawiadomienie przełożonego. Poszkodowany twierdził z kolei, że w ogóle nie wiedział o istnieniu osłony, dowiedział się, że taka była na terenie zakładu – dopiero w szpitalu, już po wypadku.

Fragmenty wyjaśnień i zeznań:

 – Poszkodowany: Kierownik mówił, że po wypadku chodzili z szefem szukając tej osłony i gdzieś na innej hali ją znaleźli.

 –  Pełnomocnik poszkodowanego: W czasie przesłuchania pan J. wielokrotnie poruszał fakt, że nigdy na tej frezarce nie widział osłony i nie wiedział, że coś takiego powinno być.

 –  Poszkodowany: W protokole jest zawarte, iż zostałem poinstruowany o sposobie wykonywania pracy oraz o konieczności założenia osłony – jest to nieprawdą, gdyż o tym, że ta maszyna powinna posiadać osłonę dowiedziałem się dopiero w szpitalu.

 –  Bezpośredni przełożony: Ja wskazałem mu urządzenie i trzonki, które ma obrabiać i wyszedłem do swoich obowiązków. Bezpośrednim obowiązkiem kontroli maszyny i założenie na nią osłony należało do pana J.

 –  Bezpośredni przełożony: Nie używałem stwierdzenia, że ma pracować z wykorzystaniem osłony, gdyż J. na pewno wiedział o tym.

 –  Bezpośredni przełożony: Nie pamiętam, czy poleciłem założenie osłony.

Kolejną nieprawidłowością techniczną był brak zabezpieczenia przed wypadnięciem elementu przesuwnego, przytrzymującego obrabiany element, z toru prowadnicy. Pracodawca oraz kadra kierownicza twierdziła stanowczo, że nie ma możliwości przypadkowego wypadnięcia tego elementu. Przeprowadzono eksperyment procesowy z udziałem biegłego, w wyniku którego stwierdzono, że demontaż (wyjęcie, wypadnięcie) nie wymaga użycia żadnych narzędzi ani nadmiernej siły, zatem możliwe było wypadnięcie elementu przytrzymującego obrabiany materiał na skutek np. odbicia spowodowanego przez niejednorodny element drewniany.

Wyprowadzenie jednoznacznego wniosku co do wiodącej przyczyny zdarzenia wypadkowego i zarazem odpowiedzialności za jego zaistnienie jest niezmiernie trudne. Sprawa ta jest obecnie przedmiotem postępowania karnego. Odpowiedzialnością za zaistnienie wypadku nie da się obciążyć jednoznacznie którejś ze stron, bo czy pomimo nieprawidłowości technicznych, ewentualnie organizacyjnych polegających na niedostatecznym dozorze ze strony osób kierujących pracownikami, zachowanie poszkodowanego należy uznać za właściwe, zwłaszcza w kontekście jego ponad 40‑letniego doświadczenia w zawodzie?

Skomentuj