Karygodne zaniedbania przyczyną wypadku
W miejscowości K. w grudniu 2013 r. doszło do ciężkiego wypadku przy pracy. Jeden z pracowników firmy budowlanej został przysypany ziemią podczas pracy w niezabezpieczonym wykopie.
Informację o wypadku inspektor uzyskał dopiero pod koniec stycznia 2014 r. od samego poszkodowanego. Zgodził się on na ujawnienie swoich danych podczas kontroli i stwierdził, że pracodawca nie tylko nie zgłosił wypadku do odpowiednich organów, ale także nie sporządził wymaganej dokumentacji powypadkowej.
Do wypadku doszło podczas wykonywania przyłącza kanalizacyjnego do prywatnej posesji. W wykopie o głębokości ok. 2 m i szerokości 1,2 metra u podstawy i 1,5 m na górze układano rury. W trakcie montażu kolejnego odcinka rury nastąpiło osunięcie ziemi na jednego z pracowników do wysokości klatki piersiowej.
Pracownik został odkopany przez kolegów. Ponieważ uskarżał się na ból nogi, kręgosłupa i klatki piersiowej, jeden z kolegów zawiózł go do szpitala. W wyniku wypadku poszkodowany doznał m.in. złamania talerza biodrowego i części trzonów kręgowych.
Inspektor pracy ustalił, że w czasie wykonywania prac nie zabezpieczono ścian wykopu przed osunięciem – nie zastosowano ścianki rozporowej lub innego stabilnego sposobu oszalowania wykopu. Po wypadku wykop został szybko zasypany, a zlecone prace zakończono, co, w opinii inspektora, było próbą zacierania śladów.
Pracodawca nie poddał poszkodowanego instruktażowi stanowiskowemu w zakresie bhp przy wykonywaniu robót ziemnych oraz nie dokonał oceny ryzyka zawodowego przy wykonywaniu prac ziemnych na stanowisku: robotnik budowlany.
Zdaniem inspektora, zarówno pracodawca jak i inżynier budowy, odpowiedzialni za bezpieczeństwo pracy, nie dopełnili swoich obowiązków i przez to narazili pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Pracodawca nie powiadomił Państwowej Inspekcji Pracy ani prokuratury o ciężkim wypadku przy pracy. Ponadto nie powołał zespołu powypadkowego i nie sporządził dokumentacji powypadkowej.
W styczniu do siedziby firmy przyszedł brat poszkodowanego i przyniósł meldunek o wypadku sporządzony w 2 egzemplarzach. Pracodawca przeczytał meldunek i powiedział, że go nie przyjmie. W rozmowie z inspektorem pracy tłumaczył się, że nie znał tego człowieka i że nie przedstawił mu on żadnego pełnomocnictwa od poszkodowanego. Inspektor ustalił ponadto, że o wypadku, zaraz po jego zaistnieniu, poinformowano telefonicznie także inżyniera budowy.
Na miejsce wypadku nie wezwano karetki pogotowia, co było, w opinii inspektora, działaniem celowym, gdyż dyspozytor pogotowia o zdarzeniu powiadomiłby dyżurnego komendy policji. Ponadto poszkodowany z urazami kręgosłupa i miednicy był przewożony samochodem służbowym, co mogło go narazić na pogorszenie stanu zdrowia.
Inspektor pracy sprawdził akta osobowe osób, które wykonywały prace na miejscu wypadku. Wynikało z nich, że pracownicy ci w styczniu 2013 r. odbyli szkolenie okresowe w zakresie bhp na stanowiskach robotniczych. Na zaświadczeniach wystawionych pracownikom widniał podpis specjalisty bhp, który przeprowadził szkolenie. Okazało się, że żaden z tych pracowników nie był w dniu szkolenia obecny w pracy!
W wyniku kontroli związanej z badaniem wypadku inspektor skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez właściciela firmy i inżyniera budowy, wyczerpujących znamiona czynów opisanych w artykułach 220, 221 i 270 k.k.
Źródło: www.pip.gov.pl
Skomentuj