Niedbałość pracodawcy przyczyną poważnego wypadku

Niefrasobliwość pracodawcy, który wysłał rzeźnika do czyszczenia kanalizacji, mogła zakończyć się tragicznie – powiedział PAP Dawid Rusak, rzecznik Okręgowej Inspekcji Pracy w Opolu, która badała okoliczności wypadku na terenie Otmuchowa.

Do zdarzenia doszło w sierpniu tego roku w Otmuchowie. Jak ustalili inspektorzy PIP, właścicielka miejscowego zakładu przetwórstwa mięsnego, a zarazem radna powiatu, wysłała zatrudnionego w swojej firmie 43-letniego rzeźnika do sprawdzenia drożności kanalizacji.

„Studzienka, którą miał sprawdzić pracownik, znajdowała się na terenie przepompowni ścieków należącej do innej firmy. Mimo to mężczyzna przeszedł przez ogrodzenie, otworzył właz i po przyniesionej przez siebie drabinie wszedł do środka. W tym czasie właścicielka firmy czekała na niego przy ogrodzeniu. Po kilkunastu sekundach zobaczyła, że próbuje wydostać się ze studzienki, ale będąc jeszcze połową ciała wewnątrz stracił przytomność i spadł na jej dno. Początkowo właścicielka firmy wołała do mężczyzny, a gdy ten nie odpowiadał na wezwania i nie wychodził na zewnątrz, wezwała pomoc. Dzięki natychmiastowej akcji ratowniczej, w której uczestniczył m.in. obecny w zakładzie lekarz weterynarii, mężczyzna przeżył. Trafił do szpitala, gdzie stwierdzono u niego obustronne zapalenie płuc” – powiedział Rusak.

W ocenie inspektorów PIP, winę za wypadek ponosi pracodawca pokrzywdzonego, który wysłał pracownika niemającego do tego kwalifikacji, bez właściwego nadzoru i odpowiedniego sprzętu, do prac w miejscu, gdzie istnieje realne zagrożenie kontaktu z atmosferą beztlenową lub zatrucia m.in. siarkowodorem czy metanem.

„Inną kwestią jest to, że ten mężczyzna nie miał prawa wchodzić bez wiedzy i zgody właściciela przepompowni na jego teren i na dodatek wykonywać tam jakiekolwiek prace. Brak wyobraźni i niefrasobliwość mogła skończyć się tragedią” – wyjaśnia rzecznik.

Oprócz wezwania do zaprzestania podobnych praktyk i wynajmowania do tego typu prac wykwalifikowanych do tego ekip, właścicielka firmy została ukarana mandatem w wysokości 1,5 tys. zł.

Skomentuj