Związki zawodowe nie mają wspólnego stanowiska odnośnie minimalnego wynagrodzenia w 2024 r.

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ) proponuje, by minimalne wynagrodzenie w 2024 r. wynosiło co najmniej 4300 zł od 1 stycznia, i co najmniej 4540 zł od lipca. Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) najlepsze będzie zamrożenie wynagrodzeń na obecnym poziomie.

Wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę jest corocznie przedmiotem negocjacji w ramach Rady Dialogu Społecznego. Rada Ministrów, w terminie do dnia 15 czerwca każdego roku, przedstawia Radzie Dialogu Społecznego m.in. propozycję wysokości minimalnego wynagrodzenia na następny rok.

W odpowiedzi na Wieloletni Plan Finansowy Państwa związki zawodowe przedstawiły swoje propozycje związane m.in. z wysokością minimalnego wynagrodzenia w 2024 roku.

„Zaproponowaliśmy stawkę 4420 zł średniorocznie” – przekazał PAP dyrektor wydziału polityki gospodarczej OPZZ Norbert Kusiak. Zaznaczył, że płaca minimalna wzrośnie dwukrotnie i OPZZ proponuje dwie kwoty wzrostu płacy minimalnej.

W przesłanym stanowisku OPZZ w sprawie płac na rok 2024 zaznaczono, że przeciętna wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę nie powinna być niższa niż 4420 zł. Wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę powinien wynosić od 1 stycznia 2024 r. nie mniej niż 19,44 proc (o 700 zł) tj. co najmniej 4300 zł, a od 1 lipca 2024 r. nie mniej niż 5,58 proc. (o 240 zł) tj. co najmniej 4540 zł.

Kusiak zwrócił uwagę, że „pracownik zarabia w ujęciu netto, nie w ujęciu brutto. Musimy na nasze propozycje spojrzeć przede wszystkim przez pryzmat portfeli pracujących”.

Zaznaczył, że średnioroczna kwota brutto 4420 przekłada się na 3342 zł netto. „Widać, że przy wysokiej inflacji nie są to wygórowane oczekiwania, zwłaszcza z uwagi na rosnące ceny żywności i nośników energii”. Przypomniał, że ceny żywności w kwietniu wzrosły o 20 proc. oraz że spadek inflacji nie oznacza spadku cen.

„Od 2023 do 2024 r. inflacja będzie na poziomie około 20 proc. i my też proponujemy wzrost minimalnego wynagrodzenia od 1 stycznia o około 20 proc. w porównaniu z kwotą obowiązującą od lipca 2023 r. (…) Nasza propozycja jest rzetelnie wyliczona. Jest to tylko 100 zł ponad minimum ustawowe, które wynika z ustawy o płacy minimalnej” – podkreślił Kusiak.

Przekazał, że w strukturze rodzajowej kosztów prowadzenia firm, zwiększył się udział materiałów i energii, ale zmniejszył się za to udział wynagrodzeń o blisko 1,5 pkt proc. „Świadczy to o tym, że wyższe wynagrodzenia nie są dzisiaj obecnie największą barierą w prowadzeni działalności gospodarczej. Taką barierą na pewno są wysokie ceny zużycia materiałów i energii i z pewnością popyt konsumpcyjny związany ze spadkiem sprzedaży detalicznej o ponad 7 proc w kwietniu” – zaznaczył.

Przypomniał, że minimalne wynagrodzenie realnie spadło w roku 2022 o około 6 proc. Zwrócił uwagę, że jest to pierwszy spadek minimalnego wynagrodzenia od 2004 r. „Siła nabywcza pracowników – tych o najniższych dochodach – zmniejszyła się. Jeśli płaca minimalna ma rzeczywiście chronić przed ubóstwem, powinna szybko rosnąć. Stąd nasza propozycja pracy minimalnej” – przekazał.

Podkreślił, że propozycja OPZZ jest bezpieczna dla przedsiębiorców i korzystna dla gospodarki. „Kondycja finansowa przedsiębiorców jest dobra i podniesienie płacy minimalnej nie powinno mieć większego wpływu na pogłębienie szarej strefy. Wyższa płaca minimalna to wyższy popyt konsumpcyjny i dochody podatkowe oraz stabilny wzrost gospodarczy”.

Zaznaczył, że nie da się w pełni zlikwidować szarej strefy, ale można – a nawet trzeba – ją ograniczać. „Oczekujemy od rządu działań, które będą zmniejszały szarą strefę w zatrudnieniu, ale równocześnie musimy zwiększać płacę minimalną” – przekazał Kusiak z OPZZ.

Innego zdania jest prezes ZPP Cezary Kaźmierczak, który przekazał, że „propozycje wzrostów płacy minimalnej są nadmierne i są szkodliwe dla regionów słabszych ekonomicznie”.

Zaznaczył, że dla około 30 proc. powiatów w Polce może nasilić się zjawisko dwóch pensji – jednej oficjalnej, a drugiej pod stołem. „Zjawisko to będzie sprzyjało zwiększeniu się szarej strefy – zwłaszcza – w słabszych ekonomicznie regionach. Chodzi o wschodnią i północno – wschodnią Polskę, gdzie tej pracy jest mało, a pracy wysokopłatnej – bardzo mało” – przekazał Kaźmierczak.

Zwrócił uwagę, że w regionach słabszych ekonomicznie, praca stanie się towarem luksusowym i będzie dużo trudniej dostępna.

Wspomniał, że firmy mogą przenieść swoje biznesy do krajów, gdzie koszty zatrudnienia będą niższe niż w Polsce. Wymienił m.in. Mołdawię, Ukrainę (po zakończeniu wojny) oraz Rumunię. Stwierdził, że „podwyżki wynikające z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu są wysokie”. Mam bardzo duże wątpliwości, czy 30 proc. polskiej gospodarki jest na to gotowe. (…) Jak zwykle, zapłacą za to najsłabsi i najbiedniejsi” – dodał.

W ocenie Kaźmierczaka, najlepszym wyjściem byłoby zamrożenie płacy minimalnej w roku 2024 na obecnym poziomie. „Zamroziłbym to na poziomie obecnym, czekając aż bardziej się wyklaruje sytuacja ekonomiczna i wrócimy na szybką ścieżkę wzrostu”. Podkreślił raz jeszcze, że jego zdaniem propozycja wzrostu płacy minimalnej jest szkodliwa dla najbiedniejszych.

PAP nie udało się uzyskać komentarza NSZZ „Solidarność” ws. minimalnego wynagrodzenia na rok 2024.

Skomentuj