Ekspertka: Firmy muszą zacząć dostrzegać zawodowy potencjał kobiet

Przez konflikt na Ukrainie tysiące mężczyzn odpłynie z polskiego rynku pracy, wzrośnie zaś liczba kobiet szukających zatrudnienia – uważa Ewelina Glińska-Kołodziej z agencji Trenkwalder. Firmy chcąc uniknąć problemów kadrowych, muszą zacząć dostrzegać zawodowy potencjał kobiet, również tych z Ukrainy.

Jak przypomniała ekspertka za danymi GUS, w IV kwartale 2021 roku udział kobiet aktywnych zawodowo w Polsce w ogólnej liczbie osób w wieku produkcyjnym wyniósł 75,9 proc. Oznacza to, że blisko 1/4 kobiet pomiędzy 18 a 59 rokiem życia pozostaje bez pracy.

„To ogromny niewykorzystany potencjał – zwłaszcza w sytuacji, kiedy niedobór pracowników staje się coraz bardziej odczuwalny. Jeśli przedsiębiorcy nie otworzą się bardziej na zatrudnianie kobiet na stanowiska postrzegane dotychczas jako stricte męskie, będzie jeszcze gorzej” – oceniła.

Według Eweliny Glińskiej-Kołodziej, wiele kobiet, nawet jeśli chciałyby wejść lub wrócić na rynek pracy, napotyka na swojej drodze przeszkody, które utrudniają im podjęcie aktywności zawodowej. Poza sektorem usług, np. w przemyśle czy transporcie, nadal często muszą walczyć ze stereotypowym podziałem na zawody męskie i kobiece.

Wskazała, że sytuacja powoli ulega zmianie, bo rzeczywistość rynkowa zmusza przedsiębiorców do wychodzenia poza dotychczasowe schematy w ocenie możliwości zatrudnienia kobiet do pracy na stanowiskach, które dotychczas zarezerwowane były głównie dla mężczyzn.

„Ta tendencja będzie się systematycznie pogłębiać we wszystkich branżach uznawanych jako męskie. Pracodawcy nie będą mieli innego wyboru – albo zatrudnią kobiety, albo pozostaną bez pracowników. To już nie są incydentalne przypadki” – powiedziała.

Jak zaznacza ekspertka Trenkwaldera, już dziś w parze ze zmianą podejścia pracodawców do zatrudniania kobiet powinny iść działania związane z dostosowaniem procesów w firmach – tak aby można było w istotny sposób zwiększyć zatrudnienie kobiet na stanowiskach zajmowanych dotychczas przez mężczyzn. „Dotyczy to przede wszystkim sektora przemysłowego, w którym wiele prac ma charakter fizyczny, a ich wykonywanie obwarowane jest restrykcyjnymi przepisami BHP. Przykładowo, kobiety nie mogą dźwigać przedmiotów ważących więcej niż 12 kg przy pracy stałej (na odległość nie dłuższą niż 25 m) i 20 kg, jeśli jest to praca dorywcza. A przecież w wielu sytuacjach wystarczy dostosować miejsce pracy i na przykład ręczny wózek widłowy zastąpić wózkiem elektrycznym” – wyjaśniła.

Według Glińskiej-Kołodziej, to są kwestie, które można rozwiązać. „Pracodawcy nie zmienią przepisów, ale mogą zmodyfikować swoje procesy tak, aby włączyć w nie kobiety.

„Przedsiębiorcy, którzy chcą długofalowo uporać się z problemami kadrowymi, muszą zacząć dostrzegać zawodowy potencjał kobiet w obszarach, które dotychczas zdominowane były przez mężczyzn. Potrzebna jest jednak zmiana podejścia pracodawców, a także szybkie dostosowanie stanowisk do norm BHP regulujących pracę kobiet” – dodała.

Jak oceniła, zmianę podejścia w postrzeganiu kobiet na rynku pracy może też wymusić sytuacja związana z wojną na Ukrainie. „Z danych Straży Granicznej wynika, że polską granicę przekroczyło już ponad milion osób – głównie kobiet i dzieci. Jednocześnie szacuje się, że z powodu mobilizacji na Ukrainę wróciło już od 60 do 80 tysięcy osób. Głównie mężczyzn, którzy byli zatrudnieni w polskich firmach. Choć sytuacja jest dynamiczna i trudno dziś kreślić dokładne scenariusze, można przypuszczać, że liczby te mogą w najbliższym czasie rosnąć” – podała.

Dodała, że już dziś przedsiębiorcy powinni myśleć, jak zmienić procesy i regulacje wewnątrz swoich firm, aby otworzyć się na potencjał nieaktywnych zawodowo Polek i pomóc Ukrainkom, które oprócz schronienia będą potrzebować także pracy.

Skomentuj